wtorek, 12 marca 2013

Teru teru bozu na dobrą pogodę

         Dzisiaj będzie krótko i na temat, a tematem są teru teru bozu. To taka mała tradycja, niewielki wycinek kultury japońskiej, który uważam za naprawdę uroczy. "Teru teru bozu" oznacza w języku japońskim jaśniejącego-jaśniejącego (albo wręcz "słonecznego-słonecznego" - w każdym razie na angielsku "teru teru" jest tłumaczone jako "shine shine") mnicha buddyjskiego. W tym przypadku chodzi o niewielką laleczkę, która pierwotnie miała zapewne takiego kapłana symbolizować. Mnie tam przypomina bardziej małego, uroczego duszka. Wygląd ten zawdzięczają zapewne temu, że od dawna były robione przez dzieci - w ten sposób rzeczywiście są bardzo proste do wykonania. I naprawdę urocze!
Ktoś się postarał - "teru" z materiału :)
         Teru teru bozu popularność zyskały w okresie Edo (lata 1603-1868), kiedy to dzieci mieszczan, a później ich wzorem japońskich chłopów, zaczęły je sporządzać. Po co? Są to amulety, które mają zapewnić dobrą pogodę albo odstraszyć deszcz, jeśli już zaczął padać. Po sporządzeniu takiej laleczki wiesza się ją za oknem albo pod parasolem i czeka na słońce. Tradycja mówi, że jeśli teru teru bozu rzeczywiście spełnią swoje zadanie i pogoda się poprawi, należy dorysować im oczy, w akcie rytuału rozlać święte sake (czyli inaczej alkohol, w tym przypadku chodzi o wino wyrabiane z ryżu), a potem obmyć je w rzece. Oczywiście obecnie raczej się tego nie praktykuje, a twarze rysuje się od razu. Z tego, co mi wiadomo, wieszanie za oknem teru teru bozu nadal jest bardzo popularne przynajmniej w tych domach, w których są dzieci. Kilka razy te "duszki" widziałam nawet w scenach z anime czy mang, co tylko potwierdza, że tradycja żywą jest. 
         W 1921 roku Kyoson Asahara napisał dziecinny wierszyk, do którego melodię skomponował Shinpei Nakyama. Tak powstała piosenka o tytule "Teru teru bozu". Oto jej słowa w oryginale (zapisane w rōmanji, czyli za pomocą alfabetu łacińskiego oczywiście :) oraz tłumaczenie mojego autorstwa. A tutaj link do nagrania tejże piosenki z uroczą animacją: >>klik<<

Teru-teru-bozu, teru-bozu             Teru-teru-bozu, teru bozu
Ashita tenki ni shite okure             Spraw, by jutro był słoneczny dzień
Itsuka no yume no sora no yō         A niebo takie, jak czasem w snach
Haretara kin no suzu ageyo            Jeśli będzie słońce, dam Ci złoty dzwoneczek

Teru-teru-bozu, teru-bozu             Teru-teru bozu, teru bozu
Ashita tenki ni shite okure              Spraw, by jutro był słoneczny dzień
Watashi no negai wo kiita nara       Jeśli sprawisz, że moje marzenie się spełni
Amai osake wo tanto nomasho        Wypijemy dużo słodkiego ryżowego wina

Teru-teru bozu, teru-bozu              Teru-teru bozu, teru bozu
Ashita tenki ni shite okure              Spraw, by jutro był słoneczny dzień
Moshi mo kumotte naitetara           Jednak jeśli chmury zapłaczą,
Sonata no kubi wo chon to kiru zo    Odetnę Ci głowę

          Odrobinę dramatyczny i mało wychowawczy wierszyk, co? A jednak śpiewają go dzieci, dla nich też podobno został napisany. Nie są to sprawdzone informacje, ale podobno kryje się za tym mroczna i mało optymistyczna historia. Otóż pewien buddyjski mnich podczas długotrwałego okresu deszczu obiecał rolnikom, że powstrzyma niszczące uprawy opady. Jak łatwo się domyślić, nie za darmo. Czas mijał, a słońca nadal nie było widać, więc w końcu chłopi się wkurzyli i postanowili ukarać oszusta. Bardzo surowo i bezlitośnie - został stracony. Uważa się jednak, że ta historia (legenda?) nie jest źródłem samej tradycji teru teru bozu, a powstała wiele lat później, kiedy ta już istniała.
Wersja prostsza i bardziej klasyczna - z chusteczek.
         Jeśli spodobały Wam się teru teru bozu, z łatwością możecie je zrobić sami - do najprostszej wersji wystarczą trzy chusteczki higieniczne (ważne, że były kwadratowe - jak te, które możemy znaleźć w kartonowych pudełkach zawierających po kilkaset sztuk), nitka i pisak. Najpierw dwie z trzech chusteczek należy zgnieść w okrągłą kulkę, następnie nałożyć nie trzecią. Później obwiązujemy nitkę lub wstążeczkę zaraz pod zgniecioną kulką, czyli naszą "główką" i taśmą klejącą lub za pomocą igły przyczepiamy nitkę, na której będziemy mogli nasze teru teru bozu zawiesić. Na koniec rysujemy buźkę. Voila! Jeśli komuś moja instrukcja wydaje się niejasna - proszę bardzo, oto filmik >>klik<<. Akurat ta dziewczyna robi laleczki z materiału, co jest oczywiście równie proste - po prostu chusteczki zwykle mamy pod ręką. Jeśli ktoś chce zrobić swoje własne teru terbu bozu, do czego zachęcam (sama mam już małą kolekcję), przestrzegam fanów czarnego humoru - bo jeśli wydaje Wam się, że powieszenie nieszczęsnego duszka głową w dół jest zabawne, wiedzcie, że w ten sposób można ponoć wywołać deszcz. Możecie >>tutaj<< zobaczyć, jak kończą się takie próby ;)

6 komentarzy:

  1. Prawda, są naprawdę słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ale to ładne. To mi się kojarzy z naszym szalonym projektem na geografię. W jednym z tych plemion też był jakiś szaman od deszczu i słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, na to nie wpadłam. Ale masz rację, coś w tym jest :)

      Usuń
    2. Nasz projekt na geografię to czysty geniusz, widzicie, ma tak wiele nawiązań! :D

      Usuń
  3. Czuję się zaszczycona, bo opowiadałaś mi chyba o tym na angielskim! :D Ach te nasze rozmowy, zawsze na temat! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, angielski i nasze rozmowy zawsze spoko :D

      Usuń